14.02.2014

"Nikt nie sprawił nam tylu kłopotów co Polacy".

David Lloyd George (1863-1945) - premier Wielkiej Brytanii (1916-1922), oraz minister wojny (1916). Był przeciwnikiem powstania silnej Polski. W latach 30. XX wieku zachwycony był Hitlerem. Potem jednak poparł Winstona Churchilla, który optował za prowadzeniem twardej polityki wobec faszystowskich Niemiec. 


Zainteresowanie opinii europejskiej sprawą polską było bardzo duże w okresie Wiosny Ludów, wojny krymskiej czy powstania styczniowego. Natomiast w przededniu I wojny światowej, problem państwowości polskiej prawie nie istniał na arenie międzynarodowej. Takie małe państwa jak Albania, Bośnia czy Serbia przykuwały więcej uwagi i to one znalazły się na "językach" europejskich dyplomatów. Czasem tylko, wybitne postaci polskiej kultury, takie jak: Helena Modrzejewska, Henryk Sienkiewicz czy Ignacy Paderewski przypominały o istnieniu naszego narodu.

Iskierka nadziej na odzyskanie niepodległości narodziła się wraz z powstaniem dwóch przeciwstawnych do siebie bloków politycznych, tj. Trójprzymierza (Niemcy, Austro-Węgry i Włochy) oraz Trójporozumienia (Francja, Anglia i Rosja). Po raz pierwszy od dziesięcioleci, zaborcy stanęli przeciwko sobie.

28 VI 1914 roku, zamordowano w Sarajewie arcyksięcia Franciszka Ferdynanda, następcę tronu Austro-Węgier. Była to kropla, która przelała czarę. Ciemne wojenne chmury zbierające się od dłuższego czasu nad kontynentem, spowiły niebo na cztery długie lata. W pierwszym okresie Wielkiej Wojny (tak wówczas nazywano I wojnę światową), sprawa polska była pomijana przez zaborców, którzy myśleli że zakończą wojnę bez żadnych ustępstw terytorialnych na rzecz Polski. Nasi rodacy byli wcielani do wojska, zarówno przez kraje Ententy jak i państwa centralne. Musieli więc walczyć przeciwko sobie, przeważnie na dawnych terenach I Rzeczypospolitej.

Sytuacja uległa zmianie pod koniec 1916 roku. Państwa centralne, które usilnie potrzebowały rekruta, postanowiły wydać odezwę do Polaków, tzw. Akt 5 Listopada, w którym była mowa o powstaniu samodzielnej Polski pod kuratelą niemiecką. Tym samym, solidarność zaborców w sprawie odrodzenia państwa polskiego została przekreślona.

W następnym roku, prezydent Stanów Zjednoczonych Ameryki, Woodrow Wilson, naciskany przez Polonię amerykańską, na czele której stał Ignacy Paderewski, stwierdził że w wyniku wojny powinna się odrodzić "zjednoczona, niepodległa i samoistna Polska".

Tzw. "Wielka Czwórka", od lewej: David Lloyd George, Vittorio Orlando,
 Georges Clemenceau i Woodrow Wilson.
Tymczasem w Rosji car został zmuszony do abdykacji. Rak bolszewizmu okazał się śmiertelny dla starego ładu. Władzę przejął Włodzimierz Lenin, który wbrew naleganiom pozostałych aliantów, zdecydował o zawarciu traktatu pokojowego z Niemcami.

W styczniu 1918 roku, prezydent Wilson wygłosił słynną 14-to punktową mowę. Jej 13-ty punkt brzmiał następująco:
"Powinno być stworzone niepodległe państwo polskie, które winno obejmować ziemie zamieszkane przez ludność bezsprzecznie polską, mieć zapewniony wolny i bezpieczny dostęp do morza. Jego niezawisłość polityczna i całość terytorialna, winna być zagwarantowana układem międzynarodowym".
11 XI 1918 roku podpisano w Compiegne zawieszenie broni na froncie zachodnim. Wielka Wojna była skończona. Zaborcy ponieśli klęskę. Teraz należało walczyć o przyszłe granice państwa polskiego. Niemcy nie zamierzały oddawać Wielkopolski, Górnego Śląska i Pomorza. Dlatego w grudniu wybuchło powstanie wielkopolskie, na którego czele stanął gen. Józef Dowbór-Muśnicki. Powstanie zakończyło się sukcesem. Na wschodzie również toczono zażarte walki. Przeciwko Polakom stanęli Ukraińcy oraz rosnący w siłę bolszewicy. Te walki również zakończyły się zwycięstwem polskiego oręża. Teraz należało sprawić, aby granice odrodzonej Polski zostały uznane przez inne państwa.

Od stycznia 1919 roku trwała konferencja pokojowa w Paryżu, na której główną rolę odgrywali przywódcy USA, Wielkiej Brytanii, Francji, Włoch oraz Japonii. Jedną z drażliwszych kwestii była sprawa granicy niemiecko-polskiej. Przedstawicielami narodu polskiego na konferencji byli Roman Dmowski i Ignacy Paderewski. Planowali oni wcielić do nowo powstającego państwa, część ziem nie należących do Polski przed 1772 r., na których jednak znajdowały się duże skupiska ludności polskiej. W zamian za nabytki na zachodzie, planowali zrezygnować z części ziem ukraińskich i białoruskich. Projekt ten poparli Francuzi. Przeciwni byli Anglicy, którzy nie chcieli dużego osłabienia Niemiec. Premier Wielkiej Brytanii, powiedział nawet:
"Dać Polsce Górny Śląsk, to jak małpie dać zegarek".
Ostatecznie, po bardzo burzliwych debatach, w których nasi przedstawiciele musieli wykazać się niemałym kunsztem, podpisano 28 VI 1919 r. traktat wersalski. Przyznawał on Polsce Pomorze Wschodnie (bez Gdańska, który stał się wolnym miastem) oraz prawie całą Wielkopolskę. Na terenach spornych, czyli Górnym Śląsku, Warmii i Mazurach postanowiono o przeprowadzeniu plebiscytów. Granica wschodnia została ostatecznie uformowana po wojnie polsko-bolszewickiej w marcu 1921 roku (tzw. traktatem ryskim - 18 III 1921).

Pamiętajmy, że umiejętnie prowadzona dyplomacja jest często skuteczniejsza niż działania zbrojne. Wiek XX jest tego bardzo dobrym przykładem. Nasze obecne władze chyba nie zdają sobie z tego sprawy. A zwłaszcza minister spraw zagranicznych, prowadzący dyplomację głównie za pośrednictwem twittera.

Artykuł dodany: 14.02.2014

7 komentarzy:

  1. W sumie strach pomyśleć co by było jakby Polska odrodziła się w granicach przedrozbiorowych :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Podczas ustalania granicy z Rosją bolszewicką, mogliśmy uzyskać więcej terenów. Jednak nasi dyplomaci, nie chcieli ziem na których żywioł polski był minimalny. Słusznie uważali, że to spowodowało by dodatkowe konflikty na tle etnicznym.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawy ostatni akapit.. Jakieś konkretne zarzuty do Sikorskiego, czy tylko taka wrzutka o twitterze, która ma jak rozumiem zamysł autora, pozamerytoryczne deprecjonować ministra.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pan Sikorski ma zadatki na bycie dobrym ministrem spraw zagranicznych (porządne wykształcenie, obycie na salonach, znana i ceniona żona). To co mi się nie podoba, to polityka polskiego MSZ wobec Ukrainy. Nie wiem czy chcemy jej pomóc i wyrwać ze szponów Rosji, czy raczej się w to nie wtrącać. Sikorski dobrze pamięta przykład Aleksandra Kwaśniewskiego, który aktywnie wspierał pomarańczową rewolucję. Za każdym razem, kiedy nasz były prezydent ubiegał się o jakąś ważną posadę (np. w NATO czy instytucjach unijnych), jego starania były torpedowane przez Rosjan. Sikorski, któremu marzy się jakaś ciepła posadka w międzynarodowej instytucji nie chce narażać się Moskwie. Stąd, w moim przekonaniu, taka a nie inna polityka wobec naszego wschodniego sąsiada.

      Usuń
    2. Panie Kamilu... Ustalmy po pierwsze, że Pani nie wie, co się marzy Sikorskiemu. To Pana domysł. Tak samo te Pana domysły czy się chce "narazić" Rosji czy nie.
      W sprawie polityki wobec Ukrainy, to sprawa jest jasna i to jasno wyraził. Nie ma zgody na korumpowanie Ukraińskich polityków poprzez pompowanie pieniędzy UE w skorumpowaną gospodarkę Ukrainy. Kto choć raz był na Ukrainie, lub próbował robić tam biznes, doskonale to rozumie.
      Unia europejska to rządy instytucji, a nie oligarchii, czego z kolei Janukowycz albo nie rozumie, albo doskonale rozumie.
      Oferta ujednolicenia prawa dla niego nic nie znaczy, bo tylko utrudnia mu robienie biznesów rodzinnych na Ukrainie.
      Stąd Ukraińcy najpierw muszą sami wywalczyć praworządność w swoim kraju, a potem można myśleć o funduszach strukturalnych z UE. (przypomnę tylko jak to w Polsce było kategorycznie oprocedurowane przed wejściem do UE).

      W kwestii geopolitycznej Ukraina by była idealna w UE, ale tego się po prostu nie da zrobić poprzez pompowanie kasy, bo na obecnym etapie, wezmą i poproszą o więcej i nic z tego nie wyniknie.

      Ta polityka jest dla mnie jasna, zrozumiała i akceptowalna. Odarta z mitów o "wolnosciowych harcerzach z majdanu".

      Wspomniał Pan jego żone; warto poczytać jej artykuły, bo pisze wprost to o czym ministrowi pisać nie można.



      Usuń
    3. I jeszcze w uzupełnieniu do braku entuzjastycznej polskiej polityki do opozycjonistów na majdanie. Proszę spojrzeć na to zdjęcie

      https://pbs.twimg.com/media/Bgv8qHACQAAr8kF.jpg:large

      Jako historyk powinien Pan rozpoznać emblematy na kurtkach opozycjonistów...tak tak. SS Galizien.

      Usuń
    4. Ukraina to młode państwo. A młode państwo potrzebuje sztandarowych bohaterów. Niestety nie mieli ich za wielu. A jak już, to byli oni przeważnie bardzo wrogo nastawieni do Polski. Mimo wszystko uważam, że wejście Ukrainy do Unii Europejskiej, jest dla naszego bezpieczeństwa sprawą kluczową. Natomiast takie kwestie jak wychwalanie Stepana Bandery i innych, można rozwiązać później w drodze dyskusji. Pozdrawiam!

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Popularne Wpisy

Nasz Sklep

Instagram

Odsłony

Obsługiwane przez usługę Blogger.

Nasze Grafiki