20.01.2014

"Turyści Sikorskiego"

Joseph Goebbels (1897-1945) - niemiecki minister propagandy i oświecenia publicznego w rządzie Adolfa Hitlera. Jeden z najbliższych współpracowników Fuhrera.


Wojna, która wybuchła pierwszego września 1939 roku, obnażyła słabość naszej armii. Pomimo ogromnego poświęcenia żołnierza polskiego, zatrzymanie niemieckiego blitzkriegu wydawało się niemożliwe. Nadzieje na dłuższą walkę, zostały brutalnie rozwiane 17 września, z chwilą wkroczenia na nasze tereny Armii Czerwonej. Prezydent Mościcki oraz cały polski rząd, na czele z premierem Składkowskim, musieli się ewakuować do Rumunii (nasz południowy sąsiad, bojąc się Hitlera, ogłosił neutralność). Razem z nimi, granicę przekroczyło około 30 000 żołnierzy. Z kolej 40 000 (w tym m. in. 10 Brygada Kawalerii Zmotoryzowanej) przedostało się na Węgry.

W Rumunii, żołnierze byli internowani w obozach, m. in. w takich miejscowościach jak: Caracal, Constanta czy Targu-Jiu. Ludność cywilna mieszkała w miastach i miasteczkach. Różnymi środkami starano się uciekać z tych obozów. Najczęściej przekupywano rumuńskich wartowników. Najłatwiej było opuścić Rumunię ze stolicy tego kraju, czyli Bukaresztu, w którym polskie władze, załatwiały żołnierzom podrabiane paszporty. Polscy lotnicy i reszta żołnierzy musieli porzucić swoje mundury i wszystkie rzeczy świadczące o tym, że są żołnierzami, ponieważ w całej stolicy roiło się od tajnych agentów Gestapo. 

Z Constanty uciekano drogą morską. Z tamtejszego portu zdołał uciec major Z. Wasilewski, który w taki oto sposób opisał tamte wydarzenia: "Tłumy żołnierzy oczekujących na statki, trudno jest rzecz jasna konspirować. Język polski słyszy się wszędzie, a ubiór - kurteczka i cyklistówka - zdradza naszych od razu. Organizacja transportów na taką dużą skalę, stała się możliwa tylko dlatego, że cała policja i cała jak jeden mąż żandarmeria zostały przekupione..."

Z północnych terytoriów Rzeczypospolitej ewakuowano się przez Litwę, a potem na zachód przez Morze Bałtyckie. Niewielka liczba Polaków, została internowana na Łotwie, skąd następnie przetransportowano ich do Szwecji lub na Litwę.

Najkrótsza trasa do Francji prowadziła przez Niemcy. Z wiadomych przyczyn nie można było jej wykorzystać. Polacy musieli szukać okrężnych dróg, często prowadzących przez wiele różnych państw, a nawet kontynentów (próbowano dostać się do Francji przez Włochy, wykorzystywano Morze Śródziemne, a niektórzy podróżowali przez Syrię i Liban). Dlatego Joseph Goebbels w jednej z audycji radiowych nazwał Polaków pogardliwie "turystami Sikorskiego".

Polski okręt MS Batory, brał udział w ewakuacji
 polskich żołnierzy z Francji w 1940 r.
Oblicza się, że do Francji dotarło ok. 200 000 Polaków. Już na miejscu przekonano się, że morale Francuzów jest bardzo niskie. Niewielu z nich chciało umierać za Gdańsk. Polacy natomiast byli gotowi walczyć do końca. Kiedy Hitler napadł na Francję w maju 1940 roku, omijając wcześniej tzw. Linie Maginota (system umocnień obronnych na granicy francusko-niemieckiej, wybudowany po I wojnie światowej) nikt nie sądził, że zwycięży tak szybko. Żołnierze francuscy początkowo podejmowali walkę z agresorem, ale ich opór systematycznie słabł. Do tego stopnia, że widząc wroga zaczynali od razu się poddawać (taki żart mi się przypomniał, opisujący morale naszych sprzymierzeńców: francuski żołnierz chciał sprzedać po wojnie swój karabin i tak opisał anons - sprzedam nowy, nieużywany karabin, raz rzucony na ziemię).

Generał Sikorski rozkazał polskim żołnierzom udanie się na południe Francji, skąd mieli odpłynąć do Anglii. Z kolej polscy lotnicy mieli tam się dostać drogą powietrzną, korzystając z francuskich samolotów. Niestety tamtejsze władze odnosiły się do nich nieprzyjaźnie i tylko nieliczni opuścili stały ląd drogą powietrzną. Na szczęście, do Anglii dotarło dużo polskich pilotów i personelu naziemnego. Mieli oni odegrać kluczową rolę w bitwie o Anglię. Bitwie, która zatrzymała Luftwaffe i przyczyniła się do pokonania Hitlera. Niestety, tylko nieliczni powrócili do "wolnej" Polski. Reszta została "turystami" do końca życia.    

5 komentarzy:

  1. Przynajmniej Węgrów nie trzeba było przekupywać :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Węgrzy zawsze traktowali nas przyjacielsko. Powinniśmy tą przyjaźń bardziej pielęgnować. Trochę, krótki ten artykuł mi wyszedł. Jak będę miał jutro czas to dodam więcej szczegółów. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę że warto uzupełnić temat właśnie o informacje na temat drogi przez Węgry (i w ogóle o tym mówić). O polskich uchodźcach w kraju bratanków dużo pisał Istvan Lagzi.

      A może zrobisz kiedyś wpis o wypowiedzi Pala Telekiego na temat przepuszczenia Wehrmachtu przez terytorium węgierskie w 1939? ;)

      Usuń
    2. Mam w planach opisanie słów Telekiego. W przyszłości na pewno się pojawi wpis dotyczący tego co powiedział.

      Usuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Popularne Wpisy

Nasz Sklep

Instagram

Odsłony

Obsługiwane przez usługę Blogger.

Nasze Grafiki